...wiem, co mam do stracenia, i wiem, co mam do zyskania, decyzja nie trwa długo.
Mieczysław Karłowicz

sobota, 22 grudnia 2007

W stronę Pysznej

Tuż przed świętami wybraliśmy się większą grupą w otoczenie Hali Ornak. Poranne zamieszanie jak zwykle sprawiło, że z Kir ruszyliśmy dosyć późno. Śniegu było już dużo, ale do Hali Ornak szliśmy "z buta".
Ze względu na późną porę i zagrożenie lawinowe nie zrealizowaliśmy naszego planu i wrócili do Kir ale i tak udała się bardzo ciekawa wycieczka.







Więcej fotek w MOJEJ GALERII

niedziela, 16 grudnia 2007

Łopatologia na Kopę Kondracką

W końcu, w listopadzie sypnęło i sypało, sypało, sypało... W połowie grudnia warunki zrobiły się wyśmienite, chociaż trochę lawiniaste.
Wybraliśmy się z Kubkiem na Kopę Kondracką przez Łopatę. Początkowo pogoda nie zachęcała do wyjścia gdziekolwiek ale jak się później okazało warto było ruszyć tyłki.

Początek podejścia: nartostradą na Halę Kondratową

Na Kondratowej

Podejście na Łopatę

Na grzbiecie wychodzimy ponad chmury. Warunki są bajkowe. Wszędzie "Rafaello"

Na Przełęczy pod Kopą Kondracką

Giewont ponad "morzem chmur"

Słupek graniczny i drogowskaz w formie "Rafaello"

Kasprowy Wierch w promieniach zachodzącego słońca

Tura jako pierwsza w sezonie udała się wyśmienicie. Piękna pogoda, widoki i warunki śniegowe wynagrodziły trudy pierwszego foczenia w sezonie. Oby cały sezon był tak udany jak ta tura.

Więcej fotek w MOJEJ GALERII

sobota, 12 maja 2007

Rysowanie nartami Rysy na Rysach

W piąteko 21 ruszamy do Morskiego Oka, ok 23 logujemy się w Starym Schronisku, integracja z prowadzącymi schronisko, spanie. Sobota- na Rysy i zjazd Rysą do Czarnego Stawu pod Rysami. Powrót do Palenicy Białczańskiej fuksiarsko załatwioną okazją:) Ekipa: Kuba, Maciek, Irma, Bronek vel Wojtek, Kasia, Justa, Żaba vel Michał, Kuba J.

niedziela, 15 kwietnia 2007

Alpejska wyrypa - Gross Venediger

14 kwietnia wyjechaliśmy z Krakowa na lodowiec Molltaler w Karyntii. Korzystająz z tego, że będziemy w Wysokich Taurach, chcieliśmy zrobić ciekąwą turę w Grupie Venedigera. Po dojechaniu na miejsce (Flattach) robimy przepakowanie sprzętu potrzebnego w jutrzejszej turze. Robimy kanapki, pakujemy plecaki i kładziemy się spać - w końcu wstajemy bardzo wcześnie.
Pobudka o 5:00, szybkie śniadanko i już jedziemy w kierunku Venedigera. Po godzinie jazdy docieramy do Matreier Tauerhaus (1512 m n.p.m.). Tam zostawiamy samochód. Z parkingu idziemy początkowo asfaltem, później drogą szutrową. Mijamy po drodze dwie bardzo ładne osady pasterskie (Aussergschloess i Innergschloess).
W końcu, po przejściu ok 8 km, możemy przypiąć narty i rozpocząć mozolne podejście - bardzo długie i męczące podejście. Upał panujący w dolnej części podejścia dał się mocno we znaki. Dopiero gdy wyszliśmy ponad próg i odsłonił się widok na lodowiec i okoliczne szczyty, marsz zrobił się dużo przyjemniejszy. Im wyżej tym chłodniej - to kolejny plus zdobywania wysokości. Po drodze (w okolicy Alte Prager Hutte) zrobiliśmy sobie przerwę śniadaniową. Bardzo miło się tam siedziało :) Zjedliśmy po kotlecie, popili "Tigerkiem" i ruszyli w dalszą drogę. Widać już było schronisko Neue Prager Hutte, do którego zbliżaliśmy się bardzo powoli. W końcu udało się dotrzeć do schronu. Zrobiliśmy krótki odpoczynek, zakupili zgniłą wodę za 3 euro i poszli dalej.Podejście ze schroniska zajęło nam ok 4 godzin. Po drodze był czas na robienie fotek i odpoczynek.Pod szczytem, warunki śniegowe, a w zasadzie lodowe zmusiły nas do zdjęcia nart i ubrania raków (nie mieliśmy harszli). Bardzo emocjonujące były ostatnie metry przed szczytem - jest tam bardzo eksponowana grań. Z dwóch stron opada stromymi ścianami aż do lodowca.Na szcycie spędziliśmy sporo czasu robiąc zdjącia i odpoczywając. Jednak późna pora zmusiła nas do szybkiego opuszczenia góry. Czekał nas bardzo długi zjazd.

Do doliny zjezdzaliśmy ok 2 godzin. Odcinek ze szczytu do schroniska był rewelacyjny. Poniżej schroniska, roztopiony przez dzień śnieg, zmienił się w szreń łamliwą i jazda była koszmarem. Nie dało się skręcać, zjazd polegał na przemieszczaniu się w skos stoku po czym następował zwrot i znowy w skos stoku tylko że w przeciwnym kierunku.

Całość tury zajęła nam ok 14 godzin. Pokonaliśmy ok 2300 m deniwelacji i sporo kilometrów w poziomie.

Ekipa: Irma, Bronek i ja

Więcej fotek w MOJEJ GALERII

wtorek, 10 kwietnia 2007

Trening przed Alpami - Małołączniak

W połowie kwietnia planujemy wyjazd w alpy - na klepisko. Ale jak już będziemy w Alpach to szkoda by było nie zrobić alpejskiej skitury. Plan jest ambitny - Gross Venediger w jeden dzień.

W ramach przygotowań kondycyjnych postanowiliśmy zrobić ciekawą turę po Czerwonych Wierchach. Ruszyliśmy Doliną Małej Łąki i dalej przez Świstówkę i Kotliny na grzbiet Małołączniaka. Niestety pogoda załamała się i musieliśmy zrezygnować z planów (przejście przez Dolinkę Litworową i Mułową) i ze szczytu poszliśmy na Kopę Kondracką i zjechali przez Kondratową do Kuźnic.
Wycieczka ładna i fajnym terenie tylko przy kiepskiej widoczności i warunkach zimowych :)



Ekipa: Irma, Wojtek vel Bronek, Kubek i ja
Pokonaliśmy ponad 1300 m deniwelacji.

Foto w MOJEJ GALERII

niedziela, 1 kwietnia 2007

Gąsienicowy weekend

Dzień I

Kuźnice - Murowaniec - Zawrat - Przełęcz Schodki - Kozia Przełęcz - Murowaniec

Dzień II
Murowaniec - Pańszczycka Przełączka Wyżnia - Murowaniec - Kasprowy Wierch - Goryczkowa - Kuźnice

Spotkaliśmy się w Kuźnicach. Podejście do Murowańca przez Boczań szybko minęło mimo, że byliśmy solidnie obładowani. Udało się dostać pokój w Murowańcu więc szybko zrobiliśmy przepak i zostawili zbędne bety w pokoju. W planie mieliśmy przejście przez Zawtar, Schodki i Kozią. Plan udało się zrealizować :) Warunki były doskonałe.


Wieczorem wypiliśmy zasłużone piwo i zaplanowaliśmy kolejny dzień. Postanowiliśmy zjechać żlebem z Pańszczyckiej Przełączki Wyżniej.
Podejście na Przełączkę było długie i strome. Z góry widok był niesamowity, siedzieliśmy, robili zdjęcia, opalali się i czekali aż żleb zmiekknie :)
Sam zjazd był bardzo ładny. Dobry śnieg ułatwił zadanie. W Murowańcu wypiliśmy piwko w nagrodę, spakowali bety i.... poszli na Kasprowy - tak na dobicie :)



W wycieczce brali udział: Irma, Gosia, Paulina, Jaqubek, Kubek, Janusz, drugi Janusz (1 dzień) i ja. Pokonaliśmy każdego dnia ok 1300m deniwelacji i zaliczyli piękne zjazdy w świetnych warunkach.

Zdjęcia: