...wiem, co mam do stracenia, i wiem, co mam do zyskania, decyzja nie trwa długo.
Mieczysław Karłowicz

wtorek, 29 września 2009

Into The White - hivermag.pl

"Into the white" - premiera w sieci
24.09.2009, autor: Maciek Chmielarski

10 września swoją kinową premierę miał film Into The White podczas międzynarodowego festiwalu Spotkania z Filmem Górskim w Zakopanem. Wtedy Into The White otrzymało statuetkę Drewnianej Góry znajdując uznanie wśród publiczności festiwalu... Teraz nadszedł czas na premierę internetową. Wszyscy, którzy nie mieli okazji pojawić się w Zakopanem będą mogli teraz zweryfikować na własne oczy informacje jakie pojawiły się od tego czasu na temat Into The White. W filmie biorą udział najlepsi polscy freeriderzy oraz narciarze freestylowi, bez których Into The White by nie powstało. Tym samym główny twórca filmu Kostek Strzelski zaznacza: - Dzięki wielkie wszystkim, którzy byli zaangażowani w ten projekt, a przede wszystkim riderom. Każdy z nich wystąpił w głównej roli i każdemu z nich należy zawdzięczać, że Into The White odniósł sukces podczas Spotkań z Filmem Górskim. Mam nadzieję, że będzie cieszył się popularnością w internecie.

INTO THE WHITE from hivermag on Vimeo.



Warto zaznaczyć, że prawdopodobnie Into The White będzie obecne na ogólnopolskim festiwalu filmowym 360stopni, a także powiedzieć o możliwości zobaczenia filmu na większym ekranie już w najbliższą niedzielę w Warszawie.

Cytując Łukasza Murawskiego, jednego z wiodących riderów fiilmu Into The White napiszemy: - Padło na niesamowitą miejscówkę, która odrodziła się w tym roku na warszawskim Powiślu w dawnych kasach biletowych Dworca Powiśle. To taki mały okrąglak pod Mostem Poniatowskiego od strony centrum na ul. Kruczkowskiego 3b. Spotykamy się w niedzielę 27.09 od 19.30, a pokaz filmu odbędzie się o 20.15. Knajpa przygotuje wszystkie miejsca siedzące, a dla zmarźluchów udostepnią ciepłe koce ponieważ wszystko odbędzie na swieżym powietrzu. Ubierzcie się ciepło. Gdyby była deszczowa pogoda pokaz zostanie przeniesiony o dwa przystanki tramwajowe dalej na ul. Widok 8 do knajpki "Lorelei".

źródło: HIVERMAG.PL

poniedziałek, 22 czerwca 2009

Zamarła Turnia

produkcja: Polska
gatunek: Dokumentalny, Krótkometrażowy
reżyseria: Sergiusz Sprudin
scenariusz: Jan Długosz
czas trwania: 10 min.

Film ukazuje urwisko tatrzańskie, południową ścianę Zamarłej Turni.

[Ze strony festiwalu Spotkania z Filmem Górskim - Zakopane 2005]

poniedziałek, 18 maja 2009

Chamonix - The End

No i skończył się wspaniały wyjazd do Chamonix. Wracaliśmy, odwiedzając Tukana i zwiedzając Heidelberg. Podróż szybko i bezpiecznie minęła.

Podsumowanie:
Pokonaliśmy ok 6000m deniwelacji, weszliśmy na Col du Passon, Tour Ronde, Pointe Lachenal, Dome du Gouter, niewiele brakło abyśmy stracili życie w lawinie pod Taculem, ogladali zaporę l'Emosson, kanion Tete Noir, wypili dużo wina i zjedli kilogramy serów

środa, 6 maja 2009

Drugie podejście do Mont Blanc

5 maja

Kuba postanowił się nie przemęczać i wjechał kolejką na Plan de l'Aiguilles. My podchodziliśmy od wylotu Tunelu Mont Blanc przez La Para i Les Glaciers. Spotkaliśmy się przed wejściem na lodowiec Bossons. Tam się związaliśmy i wkroczyli w seraki La Jonction. Zostało do pokonania 550 metrów w pionie. Po przejściu seraków pozostało kilkanaście zakosów stromego podejścia i byliśmy w schronisku Grands Mulets. Korzystając ze zniżki na legitymację OEAV dostaliśmy noceleg taniej niż w niejednym schronisku w Tatrach. Po przygotowaniu płynów na następny dzień szybkoi zwinęlkiśmy się do spania.









6 maja

Pobudka o 0100. Wstajemy i zaspani przygotowujemy szybkie śniadanie. O tej porze przyjmuję tylko kaszkę mleczno-ryżową dla dzieci. Ohyda ale jest to jedyna rzecz którą jestem w stanie przełknąć. Tuż po drugiej wychodzimy ze schroniska i od razu pierwsze problemy. Czekamy na łańcuchach zejściowych na lodowiec jakieś pół godziny zanim kilku "niedzielnych" turystów poradzi sobie z kilkoma łańcuchami. W końcu udaje się zejść. Rozpoczynamy mozolne tuptanie w kierunku Grand Plateau. Kilka razy przechodzimy bardzo blisko ogromnych szczelin, ponad nami groźnie wiszą seraki. Na szczęście mało widać w świetle czołówek. Jasno robi się gdy dochodzimy do Grand Plateau. Robimy sobie krótką przerwę na śniadanie i ruszamy dalej. Po wyjściu na Col du Dome uderza w nas huraganowy wiatr. Nad granią Bosses widoczny jest pióropusz śniegu. Strasznie wieje. Postanawiamy wejść na Dome du Gouter (4304m npm) i odczekać jakiś czas mając nadzieję na osłabienie siły wiatru. Nic się nie zmienia. Schodzimy z powrotem na Col du Dome i podchodzimy do schronu Vallot. Kuba lekko się odmroził, palce u moich rąk również odmówiły posłuszeństwa. Na szczęście Vallot był blisko. W środku kilku mocno wychłodzonych gości rozgrzewało się pod kocami. Można było choć na chwilę odpocząć od tego wiatru. Wiatr ani na chwilę nie odpuścił. Przemarznięci i wychłodzeni postanowiliśmy zjechać na dół. Nie było najmniejszego sensu pchać się w taki wicher w górę. Szkoda wielka ale następnym razem na pewno się uda.
Zjechaliśmy na Grand Plateau. Po wietrze ani śladu. Widać tylko, że na górze wciąż szaleje wznosząc pióropusze porwanego śniegu. Widzimy trzy osoby na grani powyżej Vallota. Podziwiamy ich. Później okazuje się, że była to ekipa Pierre'a Tardivel'a - człowieka legendy, jednego z pierwszych ekstremalnych narciarzy w Chamonix.
Zjazd do Grands Mulets przebiega bez problemu. Robimy masę zdjęć przejeżdżając pomiędzy szczelinami i serakami. W końcu docieramy do schroniska. Szybko przepakowujemy plecaki, coś spożywamy i jedziemy dalej. Razem z Benoit zjeżdżamy w kierunku Tunelu, a Kubek śmiga do Plan de l'Aiguilles.
Wyjście bardzo udane choć zabrakło przysłowiowej "kropki nad i" Gdyby nie wiatr wejście na Mt. Blanc byłoby bezproblemowe.














niedziela, 3 maja 2009

Rest i niepogoda

3 maja

W niedzielę w ramach restu wybraliśmy się na spacerek do wąwozu Tete Noir - Gorges Mysterieuses. Jest to bardzo ciekawe miejsce, podobne do naszych Wodogrzmotów Mickiewicza jednak trochę większe.





Później pojechaliśmy nad Lac d'Emosson. Jest to ogromna zapora o wysokości 180 metrów. Na ścianie zapory jest ułożona wielowyciągowa sztuczna droga wspinaczkowa. Oto kilka fotek z zapory:






4 maja

Lenistwo na maksa. Lało cały dzień. Spakowaliśmy tylko plecaki i pozytywnie nastawili na atak na Mt Blanc.

sobota, 2 maja 2009

Trzy dni na Col du Midi

30 kwietnia

W końcu jest ładna pogoda. Plecaki mamy spakowane. Są ogromne. Jedziemy pociągiem do Chamonix i dalej kolejką na Aiguille du Midi. Na Col du Midi - poniżej schroniska Cosmiques rozkładamy obóz. Jest już dość późno i idziemy na kótki spacerek na Pointe Lachenal. Wchodzimy na wysokość ok 3660m npm. robimy krótki odpoczynek, masę fotek, zakładamy narty i zjeżdżamy. Zjazd jest ładny choć krótki. Przy namiocie jesteśmy dość szybko i udaje nam się załapać na trochę słońca. Jak tylko słońce chowa się za granią robi się okropnie zimno. Czas wskakiwać w puchy i do śpiworka. Noc jest komfortowa :)






1 maja

Wstaliśmy jak tylko słońce zaczęło mocniej przygrzewać. Czekając na Benoit zrobiliśmy sobie śniadanko i spakowaliśmy plecaki. W końcu pojawił się Benoit i już razem poszliśmy w kierunku Tour Ronde. Dojście pod górę zajęło nam jakieś 2,5 godziny. Pod kuluarem założyliśmy raki. Trochę problemów sprawiło przejście szczeliny brzeżnej ale udało się ją w miarę sprawnie pokonać. Podejście Gervasuttim było szybkie i wygodne - były ślady wcześniejszych zespołów. Na górze zrobiliśmy długą przerwę czekając aż słońce zajrzy do kuluaru i zmiękczy śnieg. W końcu przyszedł czas na zjazd. Początkowo było wąsko i bardzo stromo. Żeby wykonać pojedynczy skręt trzeba było się solidnie skupić i pokonać strach przed upadkiem. Po jakimś czasie przyzwyczailiśmy się do stromości i zaczęła się całkiem przyjemna jazda. Na koniec mała przeszkoda w postaci szczeliny brzeżnej którą po prostu się przeskakiwało. Z pod kuluaru zjechaliśmy pod Filar Gervasuttiego na Taculu. Tam trzeba było założyć foki i zostało do pokonania 500 metrów w pionie do naszych namiotów.
W obozie nie zastaliśmy już (niestety) słońca. Trzeba było szybko coś wszamać i wskakiwać do śpiworów. W planie na następny dzień był trawers 3xM i zjazd do Grandes Mulets.

Pokonaliśmy ok 1300 metrów w pionie i zjechali Kuluarem Gervasuttiego (AD+, 5.2, 50 stopni)





Gervasutti from Carambole on Vimeo.



2 maja

Wstaliśmy o 01:30. Szybkie gotowanie i pakowanie plecaków i o 0200 wyszliśmy w kierunku Tacula. Pierwszy problem pojawił się na początku podejścia. Kubek miał tak zamarznięte foki, że klej przestał trzymać. Trzeba było zapakować narty na plecaki i ryszyć z buta w górę. Szło się dużo gorzej. Miejscami zapadaliśmy się po uda. Doszliśmy do końca śladów pozostawionych przez kogoś dnia poprzedniego. Tam postanowiliśmy zawrócić. Nie było sensu przedzierać się w śniegu po pas, w dużym zagrożeniu lawinami. Poczekaliśmy aż się trochę rozwidni i zjechaliśmy do namiotów. 40 minut po naszym wycofie urwały się seraki i zasypały całkowicie nasze ślady. Mieliśmy ogromne szczęście, że nie było nas tam.
Wskoczyliśmy w śpiwory i odespali nocną wycieczkę pod Tacula. Rano zwinęliśmy obóz i zjechali przez Vellee Blanche do Montenvers.






środa, 29 kwietnia 2009

Czekanie na pogodę

27 kwietnia

Leje!!! Od samego rana. Obudziłem się o 0700 i jak tylko zobaczyłem co dzieje się za
oknem to przewróciłem się na drugi bok. Drugie podejście do wstawania, tym razem skuteczne, spowodowane było narastającą pustką w kiszkach. Po śniadaniu pojechaliśmy do Chamonix do Musee Alpin. Było ciekawie ale spodziewałem się większej ilości eksponatów związanych z historią alpinizmu. Po zwiedzaniu poszliśmy na drobne zakupy i wrócili do Argentiere z siatkami pełnymi produktów do przygotowania raclette. Kolacja była pyszna.




28 kwietnia

Dalej leje!!! Na zboczach tuż powyżej naszego mieszkania pojawił się świeży śnieg. Pojechaliśmy dzisiaj do Snell Sport żeby naprawić nartę Kuby, później poszliśmy na wystawę o lodowcach do Espace Tairraz i do Office d’Haute Montagne.




29 kwietnia

Wstaliśmy jak zwykle "skoro świt". Za oknem opad śniegu. Sypało jak w styczniu. Po śniadaniu pojechaliśmy do Chamonix na ostatnie zakupy, sprawdziliśmy kiedy rusza kolejka na Aiguille du Midi, połazili po mieście i wrócili do Argentiere. Plecaki mamy już gotowe.





Jutro jedziemy na Aiguille du Midi i zamierzamy wejść na Mt Blanc du Tacul. W piątek w planach mamy Tour Ronde kuluarem Gervasuttiego, a w sobotę - Mont Blanc i zjazd przez Grandes Mulets do Plan de l'Aiguilles. W niedzielę zjazd z całym dobytkiem przez Valee Blanche do Montenvers.

niedziela, 26 kwietnia 2009

Rozgrzewka

W planie mieliśmy podejście pod Les Courtes, biwak i wejście na szczyt następnego dnia. Jednak gdy wstaliśmy rano, okazało się, że pogoda jest kiepska i zmieniliśmy plany. Benoit zaproponował nam wspólną turę na Col du Passon (3028m npm) i zjazd do Le Tour. Pomysł był świetny. Benoit wystartował przed nami z zamiarem podejścia do Lognan na nartach. My zdecydowaliśmy się na ułatwienie i wjechaliśmy na górę kolejką. Spotkaliśmy się przy pośredniej stacji (Lognan – 1973m npm) i dalej poszli już razem w kierunku przełęczy.
Początkowo podejście prowadziło łagodną trasą, aż do lodowca Argentiere. Tam związaliśmy się liną i przetrawersowali lodowiec. Dalsza część podejścia była już znacznie stromsza. Śnieg był twardy i błędem było nie zabranie harszli. W połowie zrobiliśmy sobie przerwę jedzeniowo – fotograficzną. Końcówka podejścia wymagała już zdjęcia nart. Na przełęcz wyprowadził nas stromy i wąski żleb. Z przełęczy podeszliśmy jeszcze kawałek na Bec Reuge (3050m np.m).





Zjazd początkowo był świetny – stromy stok (ok. 50 stopni) pokryty świeżym śniegiem, później zmienił się w walkę o każdy skręt. Dopiero od ok. 2300m npm. Warunki zrobiły się bardzo dobre. Nowe narty spisały się znakomicie. Bardzo dobrze się na nich jeździ.
Po zjechaniu do Le Tour okazało się, że autobus mamy za godzinę więc wypiliśmy zasłużone piwko. Wycieczka bardzo się udała mimo kiepskiej pogody, silnego wiatru i słabej widoczności.





Pokonaliśmy 1150m w górę i 1600m zjazdu