...wiem, co mam do stracenia, i wiem, co mam do zyskania, decyzja nie trwa długo.
Mieczysław Karłowicz

poniedziałek, 29 grudnia 2008

"Without risk... there is no adventure."

Długometrażowy dokument o niebezpiecznej przygodzie, niebywałej sprawności fizycznej i próbie uchwycenia ulotnego piękna narciarstwa. To opowieść o narciarstwie wysokogórskim, dyscyplinie sportowej, która zaistniała zaledwie 35 lat temu. Wszystko zaczęło się w roku 1970 we francuskich górach Chamonix, gdzie narciarze zaczęli próbować ekstremalnych, grożących śmiercią zjazdów. Ludzi takich jak Anselme Baud czy Patricka Vallencant inspirowało niebezpieczeństwo i świadomość, że przekraczają granice tego co wydawało się niemożliwe. Teraz, dwa pokolenia później, niektórzy ze znamienitych narciarzy kontynuują tradycję tego sportu, w którym nie wygrana jest nagrodą, lecz sama radość i przyjemność jakie ze sobą niesie jazda w potężnych, dzikich i odległych górach. „Zjazd” prezentuje sylwetki wielu znakomitych sportowców, m in. Bill Briggsa, Stefano De Benedettiego, Eric Pehota, Glen Plake, Shane McConkey’a, Seth Morrisona, Chris Davenporta, Ingrid Backstrom oraz Andrew McLeana. Centralną postacią „Zjazdu” jest postać Douga Coombsa uważanego za jednego z największych narciarzy wszechczasów. Zginął on tragicznie w wypadku na stoku w La Grave we Francji w kwietniu 2006, zaraz po zakończeniu zdjęć do filmu „Zjazd”. Jego bogaty życiorys oraz tragiczna śmierć skłaniają do pytania o sedno niebezpiecznego narciarstwa wysokogórskiego: Jakie znaczenie ma dla narciarza ryzyko wobec wszystkiego co daje sport, w którym możliwość śmierci jest obecna każdego dnia. „Zjazd” został nakręcony w przepięknej scenerii Alaski, Wyoming, Kanady, Francji i Islandii.

reżyseria i scenariusz: Mark Obenhaus

zdjęcia Erich Roland

muzyka: Anton Sanko

"Zjazd" - premiera kinowa – 16 stycznia 2009

dokumentalny, sportowy

USA 2007 rok

wtorek, 16 grudnia 2008

piątek, 28 listopada 2008

Puchar Polski Amatorów w Narciarstwie Wysokogórskim

Na stronie KS Kandahar pojawiła się informacja o Pucharze Polski Amatorów w Narciarstwie Wysokogórskim. Szczegóły w pliku pdf

środa, 19 listopada 2008

Tobias Granath - a Chamonix photo diary

Szukając informacji o Kuluarze Gervasuttiego znalazłem bardzo ciekawą stronę o narciarstwie i wspinaniu w Chamonixie.

Autorem strony jest Tobias Granath


Poniżej kilka fotek z "Szamoniowa":

Aiguille du Chardonnet, East Couloir


Aiguille Verte, Whymper Couloir





wtorek, 11 listopada 2008

Jesienne "buto-tury" w Słowackich Tatrach Zachodnich

Spotykamy się na parkingu przy Chacie na Zverovce. Na parkingu kilka samochodów, w większości z polskimi tablicami.

Od 2008.11.10-11 Butotury - dookoła Rohackiej Doliny


Pogoda zapowiada się pięknie, słońce ostro świeci, mimo to jest chłodno. Dopiero na podejściu robi się przyjemnie ciepło. Podchodzimy szlakiem niebieskim przez Skrajny Salatyn na Brestową. Po drodze robimy kilka przerw jedzeniowo - fotograficznych.

Od 2008.11.10-11 Butotury - dookoła Rohackiej Doliny


Z Brestwej idziemy pomiędzy chmurami, a słońcem. Cała Słowacja jest przykryta całunem gęstych chmur z których wystaje tylko łańcuch tatrzański. Po polskiej stronie świeci piękne słońce. Zaczyna się niesamowity spektakl.

Od 2008.11.10-11 Butotury - dookoła Rohackiej Doliny
Od 2008.11.10-11 Butotury - dookoła Rohackiej Doliny
Od 2008.11.10-11 Butotury - dookoła Rohackiej Doliny


Co chwila ogarniają nas przelewające się przez grań chmury, co chwila obserwujemy widmo Brockenu, co chwila robimy zdjęcia. Na Spalonej Kopie robimy przerwę jedzeniowo-fotograficzną. Po krótkim odpoczynku szybko zmierzamy na Banówkę, żeby zdążyć na zachód słońca. Na Banówce po raz kolejny tego dnia ogarnia nas szał fotograficzny.

Od 2008.11.10-11 Butotury - dookoła Rohackiej Doliny

Od 2008.11.10-11 Butotury - dookoła Rohackiej Doliny

Od 2008.11.10-11 Butotury - dookoła Rohackiej Doliny

Od 2008.11.10-11 Butotury - dookoła Rohackiej Doliny


Rzadko spotyka się takie warunki. Z Banówki, już po ciemku, schodzimy do Żarskiej Doliny. W schronisku pusto. Chatara nie było. Zalegliśmy w jadalni spożywając przynieśione zapasy jedzenia i krupniku. Marzyliśmy o herbacie. W końcu przyjechał chatar i dostaliśmy wrzątek na herbatę.
Rano, po szybkim śniadaniu (1,5 godz) ruszyliśmy w górę Doliny Żarskiej. Joanna z Dżarem wybrali drogę przez Żarską Przełęcz, a my przez Smutną Przełęcz. Spotkaliśmy się pod wierzchołkiem Rohacza Płaczliwego. Po odpoczynku Joanna z Dżarem poszli na Banówkę przez Trzy Kopy i dalej do Doliny Żarskiej, a my przez Rohacz Ostry i Wołowiec do Zverovki. Na Ostrym Rohaczu ponownie ogarnął nas szał fotografowania widma Brockenu.

Od 2008.11.10-11 Butotury - dookoła Rohackiej Doliny

Od 2008.11.10-11 Butotury - dookoła Rohackiej Doliny


Podobnie było na Wołowcu gdzie zrobiliśmy sobie kolejny odpoczynek.

Od 2008.11.10-11 Butotury - dookoła Rohackiej Doliny

Do samochodów schodziliśmy w świetle księżyca przez Dolinę Łataną.
Fotki moje i Kuby.

wtorek, 28 października 2008

Slajdowisko Polish Pamir Expedition 2008 w Szczyrku

Zapraszamy na pokaz slajdów Dawida Steca i Szymona Wawrzuty z wyprawy "Polish Pamir Expedition 2008". Pokaz odbędzie się w kinie "Beskid" w Szczyrku, 15 listopada (sobota) o godz. 18:00.

Po prezentacji zdjęć autorzy zapraszają na film "Czekając na Joe".
Ekspedycja zorganizowana była pod auspicjami Klubu Skialpinistycznego „Kandahar”. W jej skład wchodziło osiem osób: Aleksandra Dzik (doktorant Uniwersytetu Jagiellońskiego, mistrzyni polski w narciarstwie wysokogórskim, 25 lat), Marcin Kaczkan (himalaista, 34 lata), Marek Liwski (skialpinista, 42 lata), Robert Róg (skialpinista, 46 lat), Maciej Stańczak (alpinista, 23 lata), Dawid Stec (alpinista, 24 lata), Szymon Wawrzuta (alpinista, 24 lata) oraz Ireneusz Waluga (himalaista, 34 lata).
Celem wyprawy „Polish Pamir Expedition 2008” było (i udało się) zdobycie 2 siedmio-tysieczników: Piku Korżeniewskiej (7105) i najwyższego szczytu Pamiru - Piku Somoni (7495).

niedziela, 19 października 2008

Tatrzańska Jesień

Kilkanaście fotografi z jesiennego wędrowania po Tatrach. Są tu fotki z Zachodnich Tatr, a także z przyjemnego spaceru Doliną Roztoki i przez Świstówkę do Morskiego Oka.

niedziela, 21 września 2008

Zimowe...

Pogoda teraz nie rozpieszcza. Za oknem plucha, zimno i paskudnie. Koty zajmują wszystkie poduszki na łóżkach i są wielce obrażone jak wystawia się je na podwórko. W tatrach I stopień zagrożenia lawinowego.

Korzystając z chwili wolnego, zainstalowałem sobie nowy wyrób firmy google - program picasa3 w wersji beta. Dodano do niego ciekawą funkcję tworzenia filmów - pokazów slajdów. Wybrałem kilka zdjęć zrobionych przez Mieszka podczas naszej wspaniałej, marcowej skitury po Tatrach Słowackich i wypróbowałem możliwości nowej picasy. Oto efekt.


Muzyka: Dikanda

niedziela, 14 września 2008

Jordanova Cesta na Łomnicę

Pięknie było! Trafiliśmy na wspaniałą pogodę, rewelacyjne widoki, chłód zacienionych, północnych ścian i miłych słowackich kompanionów. Przeszliśmy Jordankę nieśpiesznie, kontemplując widoki i podziwiając odwagę pionierów taternictwa. To była jedna z najładniejszych wycieczek jakie odbyłem w Tatrach.


sobota, 6 września 2008

Ogólnopolskie Zawody w Ratownictwie Górskim - Karłów 2008

W Karłowie, na początku września odbyły się międzynarodowe zawody w ratownictwie górskim. Reprezentowałem Grupę Beskidzką GOPR wspólnie z Jackiem Jawieniem i Marcinem Piętką. Po ciężkiej walce z podbiegiem i linami zajęliśmy 13 miejsce w totalu i 5 w grupach ratownictwa górskiego. Jest nad czym pracować do następnego roku, tak żeby zdecydowanie poprawić wynik.








Więcej fotkek by Mieszko Stanisławski

wtorek, 27 maja 2008

"Dotyk Gór"

Dotyk gór - charyzma,
mistyczny obrządek obłąkanych.
Nie można się o nie otrzeć świętokradzko,
niechcący,
jak podróżni w tramwaju stojąc ciasno,
rytuał bezczeszcząc...

Ich muśnięcie -
namaszczeniem pierwszej pieszczoty
naprężonych wyczekiwaniem ciał,
ciepłem ognia,
dymem kadzideł,
gęsią skórką rozkoszy.

Gdy je dotykasz -
otwierają czakry tajemne,
wchłaniają twój ból
jak zrzucony plecak,
jak kochanek oddany ci ulżą.
Szorstką skórę granitu
wrażliwą nad podziw
powierzą w nadziei pieszczoty...

A ciebie gdy dotkną -
splot dłoni wysłuży ciszę świętą.
Zostawisz na kamieniu kamień
i świat tyle ci wart
co pył skalny za paznokcie wbity.
Nie weźmiesz plecaka,
o zapłatę nie spytasz, ni o miłość wzajemną...

I pójdziesz w mgłę - w rozwarte ramiona grani -
- jak w dym...
z ofiary całopalnej.



Październik, 1996r. Andrzejowi, Mariusz Kubielas.

19 lat temu podczas wyprawy na Mount Everest miała miejsce wielka tragedia. Zginęli w lawinie pod Khubutse: Eugeniusz Chrobak, Mirosłąw "Falco" Dąsal, Mirosław Gardzielewski, Andrzej Zygmunt Heinrich i Wacław Otręba. Cześć Ich Pamięci

środa, 21 maja 2008

To już jest koniec...

... na ten sezon! Szkoda bo trochę mało pozjeżdżałem. A plany były bardzo ambitne. Może jeszcze... Nart jeszcze nie chowam ale wszystko wskazuje na to, że na tury wybiorę się w przyszłym sezonie.


Teraz czas na rowerowanie ENDURO. Swoją drogą, enduro jest całkiem zbliżonym sposobem działania w górach. Też trzeba się zmęczyć na podjazdach, podobna jest przyjemność ze zjazdu jak osiągane prędkości. Jest jeden plus - nie ma zagrożenia lawinowego :)



Zapraszam na mojego rowerowego BLOGA

niedziela, 4 maja 2008

Zaloty z Wysoką

Zgodnie z planem spotkaliśmy się w "hotelu górskim" przy Popradzkim Stawie. Jest nas całkiem spora grupka (Asia, Agnieszka, Kubaad, Ptica, KubaR, Marek, Zygmunt i ja). Plany mieliśmy ambitne... niestety wszysko pokrzyżowala pogoda. W pierwszy dzień podeszliśmy na WSiarkańską Przełęcz (Dracie Sedlo) i zjechali spod centralnego żlebu Wysokiej do Zatoki Złomisk. Warunki były cieżkie - opad śniegu (niżej deszczu), mgła, silny wiatr - prawdziwa zima w maju. Po odpoczynku i obiedzie w "schronie" poszliśmy jeszcze (Zygmunt, Marek, KubaR i ja) w kierunku Wagi. Momentami nawet słońce przyświeciło ale niestety tylko na chwilę. Wieczorkiem wypoiliśmy zasłużone piwko i poszlki spać.

Rano za oknem panowałą zima. Takiego opadu śniegu to nie widziałem tego sezonu zimowego. Po śniadaniu poszliśmy w kierunku Hińczowej Doliny (przez Szatańską Dolinę). Część ekipy weszła na Niżnie Koprowe Sedlo, a reszta próbowała wejść na kolejną przełączkę w kierunku Wyżniego Koprowego Sedla. Warunki śniegowe bardzo się pogorszyły (było bardzo ciepło) ale jakoś udało się zjechać na dół.

I w taki sposób spędziliśmy weekend majowy - pomimo nie najlepszej pogody było bardzo sympatycznie i warto było się ruszyć w góry.








Więcej fotek w MOJEJ GALERII

czwartek, 1 maja 2008

A może tak Wysoka?

Po lekturze "Gór" i artykułów Michała Kowalskiego wpadłem na pomysł wykonania kilku zjazdów w otoczeniu Mięguszowieckiej Doliny. Wstępnie planujemy zjazdy z Wysokiej do Smoczej Dolinki.


Opisy przedstawionych zjazdów znajdują się na stronie Miroslava.
Ciekawą propozycją jest również opisany przez Michała Kowalskiego w cyklu: "Zjazdy z wyższej półki" zjazd centralnym żlebem Wysokiej.
trudność: 5
maksymalne nachylenie stoku: 50 stopni
średnie nachylenie stoku: 45 stopni
deniwelacja zjazdu: 540 m
długość zjazdu: 885 m

niedziela, 27 kwietnia 2008

Goły brzuszek Diablicy

W końcu udało się spotkać w większym gronie skiturowców. Do Doliny Młynickiej wybrali się: Kuba vel KUBEK, Zygmunt vel Kim-a-wug, Przemek i ja. W planach mieliśmy "zaliczenie" kilku żlebów w Dolinie Młynickiej. Pierwszego dnia, po spotkaniu na parkingu w Strbskim Plesie, wyjechaliśmy Sedačkovą lanovą dráhą do Chaty pod Soliskiem. Zostawiliśmy zbędny szpej i pognali na Przednie Solisko.


Z Soliska zjechaliśmy ładnym, "rozgrzewkowym" żlebem do Doliny Młynickiej. Na stronie Miroslava Peťo jest opisany ten żleb jako A1 w grzbiecie Solisk. Miroslav opisuje go jako łatwy wariant żlebu z przełęczy pomiądzy Prednym Soliskom a Soliskovym hrbom. Żleb w dolnej części łączy się ze zjazdem A2. Jest stosunkowo prosty z nachyleniem 32 do 40 stopni i został wyceniony na Miroslavowe S2+/E1. Deniwelacja zjazdu wynosi ok 400 m, a najlepsze warynki panują od lutego do maja. Porównałbym go do zjazdu z Przełęczy Karb.




Dalej podeszliśmy przez próg wodospadu Skok i udali się w kierunku kolejnego żlebu. Wybór padł na F'a opisanego przez Miroslava, który prezentował się wyjątkowo ambitnie. Żleb opada z Szataniej Przełęczy, aż do Niżniego Koziego Stawu. W całości ma podobną szerokość i podobne nachylenie (38-43 stopnie) z wyjątkiem jednego miejsca gdzie sięga 48 stopni i wyceniony jest na S3+/E2 i wg. mnie jest trudniejszy od znanych mi wcześniej zjazdów z Wyżniej Pańszczyckiej Przełączki i Rysów. Jest to jeden z najładniejszych zjazdów jakie dane było mi zjechać w Tatrach. Podczas podejścia długo się zastanawialiśmy czy nie jest zbyt twardo na tak stromy i wąski zjazd. Jednak poszliśmy dalej i spędzili na przełęczy 1,5 godziny czekając aż śnieg troszkę zmięknie. Zjazd był rewelacyjny. Stromy, wąski, długi i w świetnych warunkach śniegowych. Wielką radość sprawiła nam jazda tym żlebem.
Po zjechaniu nie pozostało nam nic innego tylko powrót do schroniska. Okazało się, że jesteśmy jedynymi gośćmi w Chacie. Zjedliśmy kolację, popili piwkiem i poszli spać bo kolejny dzień szykował się równie interesująco.



Dojście do Doliny Młynickiej przebiegało w podobny sposób jak w sobotę. Szybko podeszliśmy na Przednie Solisko i zjechaliśmy dla odmiany wariantem A2 Miroslava. Trudności były podobne do A1, tylko śnieg był mniej przyjemny do jazdy. Na zjazd dnia wybraliśmy żleb E opadający z Przełęczy nad Czerwonym Żlebem. Trudności Miroslav określił na S3/3+/E2. Żleb prezentuje linię bardzo zbliżoną do F'ki jednak w górnej części jest łatwiejszy. Porównałbym go do "Kanionu" z Pańszczyckiej Przełączki Wyżniej. Po zjeździe żlebem udaliśmy się do samochodów i przy piwku (tylko pasażerowie) snuliśmy plany na kolejny weekend (długi weekend majowy).



Więcej fotek znajduje się w MOJEJ GALERII.

Na koniec krótki film nakręcony przez nas, a zmontowany przez Kubę:

poniedziałek, 31 marca 2008

Koperszadzkie turowanie z kozami

Od piątku do niedzieli chodziliśmy na turach w Tatrach Wysokich na Słowacji. W piątek podchodziliśmy z Tatrzańskiej Jaworzyny przez Dolinę Jaworową i Zadnich Koperszadów na Przełęcz pod Kopą. Z przełęczy zjechaliśmy przez Doliną Białych Stawów do Chaty przy Zielonym Stawie w Dolinie Kieżmarskiej. W sobotę mieliśmy w planie przejsćie przez Baranią Przełęcz i Czerwoną Ławkę do Zbójnickiej Chaty jednak spore zagrożenie lawinowe w żlebie z Baraniej Przełęczy zwerifikowało nasze zamierzenia. Osiągneliśmy wysokość ok. 2330 m npm (zabrakło nam ok 60 m do przełęczy) i zjechali do Zielonego Stawu. W niedzielę wracaliśmy przez Przełęcz pod Kopą i Zadnie Koperszady do Tatrzańskiej Jaworzyny. W trakcie tych 3 dni pokonaliśmy ok 2000 m w pionie.

W Dolinie Jaworowej

Podejście Doliną Zadnich Koperszadów

Podejście na Przełęcz pod Kopą

Na Przełęczy pod Kopą

Na Przełęczy pod Kopą

Pierwszy eidok na północną ścianę Małego Kieżmarskiego Szczytu

Podejście Miedzianymi Spadami

Baranie Sedlo

Podejście żlebem na Baranie Sedlo - najwyższe osiągnięte miejsce

Odwrót

Zjazd Miedzianymi Spadami

Noc nad Kieżmarską Doliną

Powrót w kierunku Przełęczy pod Kopą

Zjazd do Doliny Białych Stawów

W Dolinie Białych Stawów

Podejście na Przełęcz pod Kopą

Odpoczynek na Przełęczy pod Kopą

Stado kamzików na Przełęczy pod Kopą

Zjazd  do Zadnich Koperszadów

W trakcie zjazdu do Zadnich Koperszadów