Wstaliśmy „skoro świt” o 1000. Trzeba było trochę odespać nocną podróż. Szybki przysznic, pyszna jajówka przygotowana przez Tukana i mogliśmy ruszyć w dalszą drogę. Zostało nam do pokonania 500km do Agentiere. Jechało się dobrze ale też nie ustrzegliśmy się stania w korku. Zrobiliśmy sobie przerwę jedzeniową w pięknym miejscu – nad Jeziorem Lemańskim.
Kolejną przerwę, tym razem fotograficzną, zrobiliśmy tuż nad Argentiere. Widok nas zachwycił. Widać było całą dolinę Chamonix pięknie skąpaną w słońcu. Mont Blanc królował nad doliną, w chmurach schowała się Aiguille du Midi. Bliżej nas wznosiła się Aiguille Verte i strzelista Dru.
Po drodze uświadomiłem sobie, że karimata została w domu i musieliśmy przerwać zachwycanie się widokami i gnać do Chamonix żeby zdążyć do sklepu kupić matę.
Mieszkamy u wujka Benoit Pollet’a w fajnym dwupoziomowym mieszkanku 3 minuty od dolnej stacji kolejki na Grands Montets. Z balkonu jest widok na Aiguille Verte. Jest pięknie.
Himalayadventure MMXXIV
7 miesięcy temu