W końcu udało się spotkać w większym gronie skiturowców. Do Doliny Młynickiej wybrali się: Kuba vel KUBEK, Zygmunt vel Kim-a-wug, Przemek i ja. W planach mieliśmy "zaliczenie" kilku żlebów w Dolinie Młynickiej. Pierwszego dnia, po spotkaniu na parkingu w Strbskim Plesie, wyjechaliśmy Sedačkovą lanovą dráhą do Chaty pod Soliskiem. Zostawiliśmy zbędny szpej i pognali na Przednie Solisko.
Z Soliska zjechaliśmy ładnym, "rozgrzewkowym" żlebem do Doliny Młynickiej. Na stronie Miroslava Peťo jest opisany ten żleb jako A1 w grzbiecie Solisk. Miroslav opisuje go jako łatwy wariant żlebu z przełęczy pomiądzy Prednym Soliskom a Soliskovym hrbom. Żleb w dolnej części łączy się ze zjazdem A2. Jest stosunkowo prosty z nachyleniem 32 do 40 stopni i został wyceniony na Miroslavowe S2+/E1. Deniwelacja zjazdu wynosi ok 400 m, a najlepsze warynki panują od lutego do maja. Porównałbym go do zjazdu z Przełęczy Karb.
Dalej podeszliśmy przez próg wodospadu Skok i udali się w kierunku kolejnego żlebu. Wybór padł na F'a opisanego przez Miroslava, który prezentował się wyjątkowo ambitnie. Żleb opada z Szataniej Przełęczy, aż do Niżniego Koziego Stawu. W całości ma podobną szerokość i podobne nachylenie (38-43 stopnie) z wyjątkiem jednego miejsca gdzie sięga 48 stopni i wyceniony jest na S3+/E2 i wg. mnie jest trudniejszy od znanych mi wcześniej zjazdów z Wyżniej Pańszczyckiej Przełączki i Rysów. Jest to jeden z najładniejszych zjazdów jakie dane było mi zjechać w Tatrach. Podczas podejścia długo się zastanawialiśmy czy nie jest zbyt twardo na tak stromy i wąski zjazd. Jednak poszliśmy dalej i spędzili na przełęczy 1,5 godziny czekając aż śnieg troszkę zmięknie. Zjazd był rewelacyjny. Stromy, wąski, długi i w świetnych warunkach śniegowych. Wielką radość sprawiła nam jazda tym żlebem.
Po zjechaniu nie pozostało nam nic innego tylko powrót do schroniska. Okazało się, że jesteśmy jedynymi gośćmi w Chacie. Zjedliśmy kolację, popili piwkiem i poszli spać bo kolejny dzień szykował się równie interesująco.
Dojście do Doliny Młynickiej przebiegało w podobny sposób jak w sobotę. Szybko podeszliśmy na Przednie Solisko i zjechaliśmy dla odmiany wariantem A2 Miroslava. Trudności były podobne do A1, tylko śnieg był mniej przyjemny do jazdy. Na zjazd dnia wybraliśmy żleb E opadający z Przełęczy nad Czerwonym Żlebem. Trudności Miroslav określił na S3/3+/E2. Żleb prezentuje linię bardzo zbliżoną do F'ki jednak w górnej części jest łatwiejszy. Porównałbym go do "Kanionu" z Pańszczyckiej Przełączki Wyżniej. Po zjeździe żlebem udaliśmy się do samochodów i przy piwku (tylko pasażerowie) snuliśmy plany na kolejny weekend (długi weekend majowy).
Z Soliska zjechaliśmy ładnym, "rozgrzewkowym" żlebem do Doliny Młynickiej. Na stronie Miroslava Peťo jest opisany ten żleb jako A1 w grzbiecie Solisk. Miroslav opisuje go jako łatwy wariant żlebu z przełęczy pomiądzy Prednym Soliskom a Soliskovym hrbom. Żleb w dolnej części łączy się ze zjazdem A2. Jest stosunkowo prosty z nachyleniem 32 do 40 stopni i został wyceniony na Miroslavowe S2+/E1. Deniwelacja zjazdu wynosi ok 400 m, a najlepsze warynki panują od lutego do maja. Porównałbym go do zjazdu z Przełęczy Karb.
Dalej podeszliśmy przez próg wodospadu Skok i udali się w kierunku kolejnego żlebu. Wybór padł na F'a opisanego przez Miroslava, który prezentował się wyjątkowo ambitnie. Żleb opada z Szataniej Przełęczy, aż do Niżniego Koziego Stawu. W całości ma podobną szerokość i podobne nachylenie (38-43 stopnie) z wyjątkiem jednego miejsca gdzie sięga 48 stopni i wyceniony jest na S3+/E2 i wg. mnie jest trudniejszy od znanych mi wcześniej zjazdów z Wyżniej Pańszczyckiej Przełączki i Rysów. Jest to jeden z najładniejszych zjazdów jakie dane było mi zjechać w Tatrach. Podczas podejścia długo się zastanawialiśmy czy nie jest zbyt twardo na tak stromy i wąski zjazd. Jednak poszliśmy dalej i spędzili na przełęczy 1,5 godziny czekając aż śnieg troszkę zmięknie. Zjazd był rewelacyjny. Stromy, wąski, długi i w świetnych warunkach śniegowych. Wielką radość sprawiła nam jazda tym żlebem.
Po zjechaniu nie pozostało nam nic innego tylko powrót do schroniska. Okazało się, że jesteśmy jedynymi gośćmi w Chacie. Zjedliśmy kolację, popili piwkiem i poszli spać bo kolejny dzień szykował się równie interesująco.
Dojście do Doliny Młynickiej przebiegało w podobny sposób jak w sobotę. Szybko podeszliśmy na Przednie Solisko i zjechaliśmy dla odmiany wariantem A2 Miroslava. Trudności były podobne do A1, tylko śnieg był mniej przyjemny do jazdy. Na zjazd dnia wybraliśmy żleb E opadający z Przełęczy nad Czerwonym Żlebem. Trudności Miroslav określił na S3/3+/E2. Żleb prezentuje linię bardzo zbliżoną do F'ki jednak w górnej części jest łatwiejszy. Porównałbym go do "Kanionu" z Pańszczyckiej Przełączki Wyżniej. Po zjeździe żlebem udaliśmy się do samochodów i przy piwku (tylko pasażerowie) snuliśmy plany na kolejny weekend (długi weekend majowy).
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz